desperacko próbując wynurzyć się z otchłani,
łapczywie biorąc oddech pozornej powierzchni, zdając sobie sprawę, że to znowu iluzja, że ponownie napiłam się wody.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
cóż, moje praktyki z sielskiej nadziei stały się istnym koszmarem. osiem godzin dziennie w nieklimatyzowanym laboratorium, gdzie nikt nas nie chce i nie potrzebuje, ani wcześniej nie chcą puścić, siedzimy więc, marnując dzień, czując okrutny smród bakterii i pożywek.
wracam do nauki, w końcu jeszcze dwa zaliczenia przede mną. szkoda, że tak ważne i szkoda, że moje motywacje nie pozwalają mi na skupienie.
przyszły tydzień będzie już o wiele lepszy, losie daj mi siłę.
cieszę się, że moje 8 godzin praktyk trwa 5 godzin, bo nie wysiedziałabym. z jednej strony co to za praktyki, z których nic nie wyniosę ;/
ReplyDeletenie da się leżeć, uwierz te 30 minut mnie wykończyło :)
Będzie dobrze!!! Myśl pozytywnie, a dasz radę na pewno :)
ReplyDeletePozdrawiam i zapraszam do siebie,
Malko
Szkoda, ja swoje praktyki (też w laboratorium, tyle, że analityki chemicznej) wspominam bardzo miło - chętnie bym tam wróciła...
ReplyDeleteChociaż mi się udało totalnym fuksem załapać w świetnym miejscu.
Co do nauki - życzę wytrwałości! Ja upie... uwaliłam praktycznie całą sesję przez brak motywacji...
I nawet nie wiem, czy w ogóle ją poprawię.
Pozdrawiam cieplutko :)!
letnie praktyki zawsze są ciężkie, zwłaszcza w dusznym laboratorium.. cóż, walcz, nie możesz się negatywnie nastawiać, na pewno skorzystasz mimo wszystko :)
ReplyDeletetrzymaj się!!
O kurde współczuje takich rygorystycznych praktyk. :(
ReplyDeleteMasz jeszcze zajęcia? o.O Współczuję.
ReplyDeleteBiedactwo! :c *hughughug*
ReplyDeleteDuzo siły Ci życzę do przetrwania tych praktyk;)
ReplyDeletetrzeba myśleć pozytywnie:)
ReplyDeletezdjęcie mi się podoba bardzo:)
współczuję:( znam to uczucie:(
ReplyDelete