przypadkowy autoportret |
'buzi bo wonsz' (padalec, no ale nvm xD) |
kolejne terenówki... 13 godzin w pełnym słońcu w poszukiwaniu mew i wróbli. to było nasze najbardziej hardkorowe wyjście i równie hardkorowo się skończyło (bo zimne piwo jest najlepsze na upał).
oczywiście na wszystkich zdjęciach, na których nie ma mnie, pozuje niezrównana paulina. ;)
a teraz parę informacji, o które często pytacie:
1. sesja gazetowa: pokażę wam zdjęcia, z wielką chęcią, tyle, że nie jestem pewna kiedy będę mogła to zrobić (wyłączność fotografii itepe). :) ale co mogę to pokażę jak najszybciej.
2. pierwsza klisza z zenita... to są największe jaja ever. odebrałam kliszę od fotografa, gdzie dowiedziałam się, że była tak przeterminowana, że nie dało się z niej nic odzyskać. dziś wzięłam z ciekawości tą kliszę pod lampy. TO NIE JEST MOJA KLISZA. dostałam jakieś stare filmy z jakimiś rodzinnymi zdjęciami. WTF.
jutro wracam do tego salonu, domagając się zwrotu moich klisz, bo szlag mnie trafi, to moja pierwsza analogowa klisza!
akcja klisza <3
ReplyDeleteŚwietny ten Twój autoportret i koleżanka też prześliczna. ;)
ReplyDeleteWidzę, że złośliwość rzeczy martwych teraz na Ciebie przeszła -,- Jaja z tą Twoją kliszą. Mam nadzieję, że uda Ci się kliszę odzyskać.
z tą kliszą to brzmi jak wstęp jakiegoś kryminalnego filmu a może nawet horroru ;))))
ReplyDeleteprzypadkowy autoportret wyszedł genialnie :D
ReplyDeleteO cholera, to dopiero historia z tą kliszą...
ReplyDeleteAle masz przeboje z tą kliszą! Wszystkie zdjęcia jak zwykle cudowne.
ReplyDelete